Jestem zdeklarowaną miłośniczką
dobrego jedzenia – znajomi i rodzina mówią mi, że nie potrafię rozmawiać o
niczym innym niż o potrawach i najróżniejszych przepisach. Istnieje jednak
jeszcze jedno moje małe uzależnienie, z którego, tak jak z kulinarnych pyszności,
nie mam ochoty rezygnować.
Co zatem jeszcze pochłaniam
oprócz codziennych posiłków? Książki!
Już od dziecka miałam w sobie
czytelnicze zacięcie - w mgnieniu oka, w wieku czterech lat, nauczyłam się
łączyć literki w słowa, a słowa w zdania, aby móc sama poznać program
telewizyjny na następny dzień. W naszym
domu półki zawsze uginały się od książek, a pod nosem miałam miejską bibliotekę
– byłam więc niemalże skazana na to, by poświęcić różnym opowieściom swój wolny
czas.
Nie będę jednak oryginalna mówiąc,
że wychował mnie Harry Potter – wielu moich rówieśników przyznaje, że właśnie
historia o czarodzieju z błyskawicą rozpalała dniami i nocami ich wyobraźnię.
Ja potrafiłam poświęcić poszczególnym częściom całe dnie, łykając słowa i
nieustannie pragnąc więcej. Dziś bardzo cieszy mnie fakt, że w umyśle pani J.K.
Rowling zrodziły się owe przepełnione magią przygody, które rozpaliły we mnie
zamiłowanie do uciekania myślami w ponadmaterialną przestrzeń. Chylę także czoło przed twórczością J.R.R. Tolkiena, któremu z pewnością zawdzięczam swoją miłość do subtelnych i delikatnych elfów.
Będąc nastolatką, nigdy nie
pałałam sympatią do książek opisujących przeżycia moich „zwykłych” rówieśników.
Z irytacją spoglądałam także na historyczne powieści polskich wielkich mistrzów
literatury – „Ogniem i Mieczem” czy „Potop” były moją zmorą. Dopiero, gdy
nadeszły lektury spod znaku opowieści o drugiej wojnie światowej, z
przyjemnością oddawałam się lekturze.
Przyznać jednak muszę, że
największą satysfakcję przynosi mi pochłanianie książek o tematyce fantasy i
science fiction, zwłaszcza polskich autorów. Czystą miłością wielbię
twórczość Jacka Dukaja, którego umysł
sięga w takie rejony, do których ja jedynie bezskutecznie próbuję się dostać.
Uwielbiam przygody zarejestrowane w „Wiedźminie” i cenię Andrzeja Sapkowskiego
za jego cięty język! Zgłębianie futurologicznych tajemnic znakomicie ułatwia mi
proza Stanisława Lema i Janusza Zajdla, których utwory dopiero poznaję i
jeszcze wiele przede mną, abym mogła w pełni pojąć, jak daleko autorzy sięgali
swoimi myślami. Pochłaniam także powieści fantastycznego, dosłownie i w
przenośni, małżeństwa – Mai Lidii Kossakowskiej i Jarosława Grzędowicza. Ach,
ileż czasu zajęłoby mi wymienienie wszystkich moich ukochanych twórców!
W sierpniu tego roku nastąpiła
jednak mała zmiana w moich czytelniczych przyzwyczajeniach – zamieniłam bowiem
tradycyjne książki na czytnik Kindle. Czytam dzięki temu jeszcze więcej i
niemalże wszędzie – jest znacznie bardziej poręczny niż książka i z łatwością
mieści się w każdej z moich torebek.
A co czytam obecnie? Heksalogię o
Dorze Wilk, napisaną przez Anetę Jadowską. Smakuje przepysznie, doprawiona
szczyptą pikantnej magii. Gorąca jak ognie piekielne, a zarazem zimna jak dotyk
wampira, dzika jak wilcze stado i kojąca nerwy jak anielski głos.
Jeżeli tak, jak ja, kochacie książki,
podzielcie się ze mną czytelniczymi inspiracjami. Zapraszam Was także do
odwiedzenia mojego profilu w portalu Lubimy Czytać - odnośnik znajdziecie w menu po prawej stronie.